„Bo za moich czasów to było lepiej!...”, słyszymy zewsząd, myśląc w duchu, coby do tamtych czasów się przenieść – i czasem jest to możliwe!
Stoję chwilkę przed drzwiami, wpatrując się w tłok wewnątrz. W moim mieście otworzony został Bar Mleczny, którego pracownikami są głównie niepełnosprawni z Zakładu Aktywności Zawodowej – co jest niewątpliwym plusem, gdyż także takie osoby mogą normalnie pracować.
Wchodzę do środka i pierwsze, co mnie zadziwia, to tłok wokoło. Biorę do ręki menu, stoję grzecznie na końcu kolejki. „Dwa naleśniki poproszę”, mówię z uśmiechem, gdy przychodzi moja kolej. I z uśmiechem dostaję odpowiedź „Trzy osiemdziesiąt poproszę”. Z numerkiem dziewięć siadam na wysokim krześle, uprzednio zdejmując płaszcz. Poprawiam włosy, dyskretnie rozglądam się po pomieszczeniu.
Schludny, przyjemny widok. Krowy na ścianie, gdzieniegdzie kolorowe rysunki. Z sufitu przy oknie zwisają odwrócone doniczki z kwiatami. I panie w fartuchach krzyczące: „Zamówienie numer dwa do odbioru!”. Zewsząd do mojego nosa dobiega zapach pysznych dań, przyjemny gwar rozmów roznosi się wraz z nim.
Przybywają głównie ludzie starsi. Dostrzegam też rodziny z malutkimi dziećmi, które już czują się jak w domu. Mój wzrok przykuwają jednak pewni starsi panowie.
Jeden siedzi przy stoliku samotnie. Ma stare okulary, lekko podniszczone, ale schludne ubranie. Na krześle obok położył sobie stary, wysłużony neseser. Siedzi wyprostowany, patrzy nieustannie wpatrzony w jeden punkt. Jest jakby ikoną PRLowskich czasów – skopiowaną metodą „kopiuj/wklej”. I jakże idealnie wpisuje się w ten krajobraz!
Dwójka panów siedzi przy stoliku zaraz obok. Również mają na sobie podniszczone, choć czyste ubrania. Siwizna wdarła się już na ich włosy. Mówią o czymś żywo, gestykulują. Wyglądają jak robotnicy, którzy, zmęczeni pracą, korzystają z przerwy obiadowej. Na stole coś leży – na myśl przychodzą mi dawne kartki. I wcale bym się nie zdziwiła, gdyby to były one – kartki na cukier, na paliwo, na mięso. Dawne, stare czasy.
Odbieram naleśniki. „Pyszności!”, myślę, konsumując kolejne fragmenty. Ktoś obok je schabowego, ktoś inny zamówił żurek.
…co jak co, ale są rzeczy, których możemy Polskie Ludowej zazdrościć. I bary mleczne do nich niewątpliwie należą!
fot. Arkadiusz Żabka, radio90.pl
Dodaj nową odpowiedź